środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 3

Rano obudziłam się w nieznanym mi miejscu ale zaraz sobie przypomniałam co się stało. Wstałam z łóżka i poszłam do Jego salonu, spał tam przykryty kocem i był taki bezbronny. Cicho się ubrałam napisałam mu małą karteczkę i położyłam go na szafce obok Jego głowy, na kartce było napisane:
"Wróciłam do domu.. Dzięki za przenocowanie. Rozumiem, że zaraz cała szkoła będzie wiedziała o tym co powiedziałam... Tak czy inaczej dzięki. Blair ".
Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że nikomu nie powie ale nie wszystko w życiu można mieć. Przykryłam go kołdrą, właściwie czemu to zrobiłam? Sama nie wiem. Wyszłam z Jego domu, okazało się, że mieszkamy po sąsiedzku.. Daleko nie miałam do siebie i do Kate na szczęście też.  Była czwarta rano ale musiałam dostać się do siebie, zadzwoniłam do mojej nowej koleżanki i poprosiłam ją żeby otworzyła drzwi i dała mi kluczę.
- Blair nic Ci nie zrobił ten dupek?
- Nie spokojnie. Daj mi te klucze i kładź się spać. Przepraszam, że Cię obudziłam.
- No co Ty przestań. Masz i leć bo do szkoły dziś!
- Heh spoko! Do zobaczenia!
Poszłam do domu wzięłam zimny prysznic. Ubrałam niebieską koszule czarne rurki i trampki. Tak jak mówiłam wcześniej nie lubiłam się stroić ale musiałam tez wyglądać przyzwoicie. Zanim się obejrzałam była siódma rano i trzeba było zbierać się do szkoły. Wyszłam sobie spokojnie spacerkiem, jak na tą godzinę było naprawdę ciepło. Jakieś dziesięć metrów za mną szedł jednak z nich ale nie miałam pojęcia jak się nazywał.
- Cześć Mason.
- Cześć? Nie znam Twojego nazwiska.
- Hah. Louis Tommlinson.
- Okej, więc cześć Tommlinson.
Rozmawiałam z nim całą drogę okazał się bardzo sympatyczny. Nie wiem dlaczego uważali ich za takich potworów, no tak Harry Styles. Kiedy doszliśmy do szkoły reszta już tam stała. Podeszłam do nich a Lokowaty myślał, że do niego. Oj bardzo się zdziwił podeszłam do Zayna i dałam mu buziaka na przywitanie. Wiedziałam , że będzie miał problemy z Louisem ale potem ich przeproszę. Podałam sobie rękę jeszcze z Liamem i Niallem.
Styles przyciągnął mnie do siebie i szepnął na ucho.
- Masz ciekawe perfumy kwiatuszku, nie martw się nie powiem o Tobie chyba, że mnie sprowokujesz.
Co za dupek! Za każdym razem tak mówi a i tak nic nie robi. Szczerze już się go nie boję, jakby miał mi coś zrobić już dawno by to zrobił. Popatrzyłam na niego z pogardą i chciałam odejść ale złapał mnie za nadgarstek i przysunął do siebie.
- Jeszcze nie skończyłem.
- Ale ja tak! Dobrze Ci radze puść mnie bo tym razem to nie ręczę ! Nie jestem Twoją własnością gnoju! Zapamiętaj sobie to raz i dobrze!
Wyrwałam mu się albo mi pozwolił się wyrwać nie wiem nie ważne, po prostu od niego odeszłam.
- Usłyszałam tylko jak powiedział, że czy tego chce czy nie i tak jestem Jego..
Na lekcjach było spokojnie, na matematyce dostałam liścik od tego gbura.
"Dwudziesta ja i Ty = randka czy jak tam to nazywacie. Nie przyjmuje odmowy jak będzie trzeba to Cię siłą zaciągnę ! Ubierz coś ładnego.. H"
Dupek, dupek,dupek,dupek,dupek,dupek i jeszcze raz dupek. Wiedziałam, że nie będę miała wyboru ale wstałam z ławki i poszłam do kosza wyrzucić tą kartkę. Kiedy wracałam na swoje miejsce Zayn cały czas się uśmiechał w moją stronę i patrzy się tak dziwie. Odwzajemniłam delikatnie uśmiech i usiadłam na miejscu. Standardowo minęły nudno i spokojnie miałam już ostatnią godzinę kiedy podszedł do mnie na przerwie Mike, był sympatycznym chłopaczkiem.
- Heej Blair! Słuchaj może chciałabyś gdzieś ze mną wyjść?
- Ale, że randka?
Byłam w szoku. On był fajnym kolegą i tyle..
- No tak.
- Mike wiesz, że Cię lubię ale przepraszam nie tym razem.
- Jasne spoko..
Było mi go szkoda ale nie mogę mu dawać nadziei. Nagle zobaczyłam jak Zayn i Styles się szarpią, postanowiłam podejść bliżej, usłyszałam swoje imię więc postanowiłam zareagować.
Stanęłam między nimi a oni z wściekłością w oczach i zdziwieniem popatrzyli się na mnie.
- Dobra ludzie rozejść się, przedstawienie się skończyło! - Ludzie odeszli a ja popatrzyłam się na nich z politowaniem.
- No więc słucham.
- Mason nie wtrącaj się!
- Blair odejdź proszę.
Nie no moja cierpliwość się skończyła.
- Słuchajcie albo się uspokoicie albo..
- Nie! Rozumiesz Blair nie! Nie będzie o Tobie mówił ! Nawet się już nie spojrzy!
- Uważaj Malik bo moja cierpliwość się skończyła!
Rzucił się na niego a ja nie bardzo wiedziałam co zrobić, wyszło na to, że chodziło im o mnie...
Odepchnęłam jakiś cudem Zayn'a od Styles'a, popatrzyłam temu pierwszemu w oczy i szepnęłam do Niego.
- Zayn zrób to dla mnie proszę. Daj spokój, nic nie jest warte aby kłócić się z przyjacielem..
- Nic nie rozumiesz..
- Rozumiem dużo a na pewno to, że jesteś wartościowy i nie zachowuj się w ten sposób.
Malik tylko spuścił głowę i wzdychnął. Teraz kolej na tego idiotę.
Podeszłam do niego i zobaczyłam w Jego oczach coś dziwnego, jakby smutek? Nie musiało mi się przewidzieć.
- Po co to wszystko.
- Kwiatuszku idź stąd muszę skończyć co zacząłem.
pierwszy raz powiedziałam do niego po imieniu ale chyba tylko dlatego, że chciałam aby się uspokoił. Fakt kiedy był wściekły ciężko było go uspokoić.
- Harry!!! Proszę!
Wszyscy popatrzyli na mnie ze zdziwieniem a już on sam patrzył się na mnie z wielkim szokiem, nie powiem sama byłam zdziwiona..
Wiedziałam, że muszę działać a co na chłopaka bardziej działa niż flirtowanie?
Podeszłam do niego i wymruczałam mu na ucho.
- Haroldzie, bądź grzecznym chłopczykiem i chodź ze mną w jedno miejsce.
Popatrzył się na mnie z jeszcze większym szokiem. Wiedziałam, że to co robię nie jest dobrym pomysłem ale w tamtej chwili na nic innego mnie nie było stać.  Wyciągnęłam ku niemu rękę a on ją ujął. Puściłam jeszcze oczko do Zayn'a żeby się nie denerwował i poszłam za mury szkoły.
Przycisnęłam go do muru, widziałam ten Jego ironiczny uśmiech ale w oczach było zdziwienie i pożądanie. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
- Jak chciałaś spędzić ze mną sam na sam to mogłaś to zrobić później kotku, teraz jestem trochę zajęty.
Nachyliłam się tak, że całował moją szyje a ja wyszeptałam mu do ucha..
- Serio myślałeś, że ja to robię poważnie. Nie chcę żebyście się bili i to jeszcze z mojego powodu.
- Czyli mnie wyrolowałaś żebym nie bił tego gnoja!?
Teraz to on przycisnął mnie do ściany...
- Nie boje się Ciebie!
- Co proszę?
- To, że zawsze gadasz, że jak Cię wkurzę to mi coś zrobisz. Przyznaj się ! Nic mi nie zrobisz, tylko dlaczego?
- Mylisz się!
- Popatrz prawdzie w oczy, nie jesteś taki zły. Pokaż prawdziwego siebie Harry! Nie udawaj kogoś kim nie jesteś!
Był wściekły, widziałam, że stara się opanować zresztą chciałam żeby się opanował. Pogładziłam jego gładką ogoloną buzie i kazałam spojrzeć sobie w oczy. Widziałam w nich sama nie wiem co, dobrze ukrywał swoje uczucia i wtedy stało się coś dziwnego.
- Blair nic nie rozumiesz. Ten dupek się w Tobie zakochał a Ty jesteś moja!
Uderzył pięścią w twarz i popatrzył się w dal.
- A Ty do mnie coś?
- Nie!!!!
- Styles nie jestem nikogo! Zapamiętaj to sobie raz na zawsze!
Odwróciłam się i poszłam do domu. Dzisiaj miałam tą cholerną randkę. Dzień spędziłam w domu, po dzisiejszym nie miałam ochoty wychodzić.
Kiedy wybiła dziewiętnasta trzydzieści postanowiłam się przebrać na tą randkę.
Ubrałam białą bluzkę, na to niebieską koszulę i spódniczkę. Wybiła dwudziesta i zadzwonił dzwonek do drzwi, no nie powiem punktualny to on jest.
Wyglądał na prawdę zjawiskowo, niestety.
- Gotowa?
- Ta.
Pojechaliśmy Jego autem nawet nie wiem gdzie wyjął papierosa i zaczął go palić a ponieważ byłam zła to powiedziałam.
- Daj mi zapalić.
- Ty palisz?
- Czasem..
Prawda prawie nie paliłam czasami tylko. Odpaliłam go i zaciągnęłam się dymem, który drapał mnie delikatnie w gardło. Harry patrzył się na mnie ze zdziwieniem ale nie skomentował tego. Czy ja właśnie nazwałam go po imieniu. Blair coś z Tobą nie tak.
Dojechaliśmy nad jakiś staw, bardzo się zdziwiłam bo myślałam, że zabierze mnie do jakiejś speluny czy coś. Wyszliśmy z auta a on do mnie podszedł.
- Pozwolisz, że zakryje Ci oczy opaską.
- Haha romantyk się znalazł no ale dobra niech Ci będzie.
Spojrzał się na mnie chyba trochę wkurzony ale nie skomentował tego co powiedziałam. Może powinnam być milsza?
Szliśmy kawałek kiedy stanęliśmy Harry stanął za mną i objął mnie od tyłu. Cholera znowu go nazwałam po imieniu..
- Bądź dziś grzeczna. Chce żeby ten wieczór był udany.
Chciałam go wyśmiać ale postanowiłam się nie odzywać. Zdjął mi opaskę i kiedy otworzyłam oczy to oniemiałam bo nie spodziewałam się po nim czegoś takiego. Byliśmy nad stawem był koc jedzenie wino i świeczki.
- Kiedy to zrobiłeś?
- Zanim po Ciebie przyjechałem..
- Nie chcę być nie miła ale po co to wszystko?
- Powiedzmy, że jednorazowo chcę abyś zapomniała o wszystkim co złe.
No nie poznawałam go.. Może on taki jest tylko ma tą cholerna maskę nienawiści.
Usiedliśmy a on nalał nam wina.
- Za dzisiejszy wieczór królewno.
- Mhm..
Upiłam łyk wina i popatrzyłam się w okół. Nagle wpadłam na głupi pomysł. Był standardowy jak chłopak z dziewczyną był nad wodą ale ja tym razem chciałam zobaczyć jaka będzie reakcja tego "złego człowieka".
- Chodź się kąpać.
- Co?
- No chodź!
Rozebrałam się do bielizny a ponieważ było ciemno to mało było widać i zaczęłam iść w stronę wody usłyszałam za sobą jak się śmiał ale tak chyba szczerze, sama nie wiem.
Zanurzyłam się i postanowiłam nie wychodzić z pod wody. Styles bardzo się chyba przestraszył bo wskoczył do wody w spodniach zdjął tylko koszulkę i słyszałam nie wyraźnie jak mnie woła. A co najciekawsze wołał mnie bo imieniu.. Kiedy się wyłoniłam byłam tyłem do niego, krzyczał cały czas.
- Blair przestaniesz! Cholera to nie jest  śmieszne ! Blair!
Podpłynęłam do niego i złapałam go za brzuch.
- Żyję nie stresuj się tak.
Uśmiechnęłam się a on odwrócił się gwałtownie i mnie przytulił tak normalnie.
- Blair nie rób tak...
- Hehe ale przynajmniej powiedziałeś do mnie po imieniu.
- Wcale nie!
Zaczęłam się śmiać. Chlapaliśmy się i śmialiśmy w najlepsze. Bawiłam się z moim wrogiem tak mogłam go tak nazwać chociaż teraz to już nie wiem..
W tym momencie byłam szczęśliwa..
Podpłynęłam do niego a on popatrzył się na mnie tymi swoimi oczami.
- Harry...
- Tak?
- Nie jesteś złym człowiekiem..Wiem to..  Proszę daj mi poznać Cię takim jakim jesteś na prawdę.
- Oj Nie wiesz o czym mówisz... Nie wiesz jaki jestem.
- Może i nie.
Był teraz tak spokojny taki normalny.. Miałam ochotę go przytulić.
- Czy mogę.. Czy mogę Cię przytulić?
Popatrzył się na mnie zdziwiony ale uśmiechnął się i mnie przytulił.
- Chodź królewno, zimno jest. Wracamy do domu.
Zgodziłam się, zebraliśmy manatki i pojechaliśmy do domu.
Odprowadził mnie pod drzwi i widziałam, że chce coś powiedzieć.
- Co chcesz mi powiedzieć?
- To był miły wieczór. Daj mi swój numer.
- Haha okej.
Podyktowałam mu numer i pocałowałam go w policzek na pożegnanie.
Kiedy już miał odchodzić złapałam go za rękę, popatrzył na mnie i uśmiechnął się cwaniacko.
- Nie wyobrażaj sobie za wiele. W sobotę przyjdź z chłopakami na tą imprezę do mnie.
- A to ciekawe Panna Mason mnie zaprasza do siebie.
- Idź już idź..
Pojechał.. A ja wróciłam do domu i poszłam prawie od razu spać...

CDN...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Witam:). Pod ostatnią notką był jeden komentarz za który bardzo dziękuję! Bardzo proszę o komentowanie i o opinię :), która jest dla mnie bardzo ważna! Już nie smęcę :) Do następnego!
Buziaki!

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 2

Po lekcjach udałam się na małe zakupy, zaczęłam pomału przygotowywać się do tej jakże wspaniałej imprezy, która ma u mnie być. W oddali zobaczyłam jak idzie w moją stronę jeden z tej bandy, był Mulatem. Widać było, że nie pochodzi stąd ale nie miałam pojęcia jak się nazywa i chyba nie chciałam wiedzieć.
Długo nie musiałam czekać żeby do mnie podszedł ale zlekceważyłam go.
- No witam.
Odwróciłam się do niego i spojrzałam z politowaniem.
- My się znamy?
- Jeszcze nie do końca.
Dureń..
- Słuchaj jak masz zamiar mieć takie gadki jak ten w kręconych kudłach to daj sobie spokój.
- Nie oceniaj mnie, nawet mnie nie znasz.  Ale dobra nie zawracam Ci głowy cześć.
Uh.. Przegięłam..
- Dobra! Poczekaj..
Odwrócił się i uśmiechnął jakby szczerze?
- Zaczynamy od początku?
- Mhm..
- No więc, Zayn jestem. Zayn Malik.
- Blair Mason..
Rozmawiałam z nim godzinę, wydawał się być na prawdę w porządku..
- Aż ciężko mi uwierzyć, że siedzisz w tej grupie ze Stylesem i resztą.
- Oni nie są tacy źli, Harry to mój przyjaciel, fakt czasem mu odbija ale ogólnie to dobry chłopak.
Postaraj się po prostu ich poznać a przekonasz się, że nie jesteśmy aż tacy jak mówią.
- Aż?
- No wiesz Blair w każdej plotce jest trochę prawy nie?
- No tak masz racje.. Słuchaj muszę uciekać widzimy się ee..
- Jutro w szkole śliczna pa!
Dał mi buziaka na pożegnanie w policzek i przeskoczył przez płot. No był okey, ale nie ufałam mu do końca... Wróciłam do domu i zadzwoniłam do Kate, była chyba najbardziej ogarnięta.
- Halo?
- Hej Kate! Słuchaj wiem, że jest poniedziałek ale dałabyś się zabrać dziś na małą imprezkę? Dwie godzinki tylko ok?
- No dobra! O dwudziestej u mnie!
- Ok Pa!
Cały dzień szukałam odpowiedniego stroju kiedy w końcu znalazłam  go o dziewiętnastej..
Nie chciałam się odstrajać ale też musiałam jakoś wyglądać. Lubiłam imprezy ale raczej należałam do dziewczyn, które nie ubierały się wyzywająco.
Ubrałam się pospolicie szary top i niebieska spódnica. Zrobiłam me-kap ułożyłam włosy i poszłam do Kate.
Długo nie szłam jakieś pięć minut. Kiedy zapukałam otworzyła mi moja kumpela była ubrana w czarną prostą sukienkę sięgającą do połowy uda.
- No witaj kochana, jedźmy już.
Kate miała samochód a club, do którego jechałyśmy był dwa kilometry stąd, więc zaraz byłyśmy na miejscu.
Od razu poszłyśmy do środka. Kochałam tańczyć w takich miejscach. Zawsze liczył się taniec a jak zdarzyła się jakaś bójka to się na nią nie zwracało uwagi. Poszłyśmy na parkiet i zaczęłyśmy tańczyć. Nagle podszedł do mnie jakiś gość nie widziałam kto to bo był do mnie tyłem. Lubiłam kusić więc i tym razem postanowiłam to zrobić, w końcu to tylko taniec nie?  Koleś zaczął mówić do mojego ucha i już wiedziałam kto to..
- Mmm.. Kwiatuszku, nikt jeszcze ze mną tak nie tańczył..
Chciałam go sprowokować. dalej się nie odkręciłam, poruszyłam zachłannie biodrami a on musnął ustami moje ucho. Odchyliłam szyje do tyłu  a on jedną ręką trzymał moje biodra drugą zaś przejechał po szyj. zapałam te jego kręconą głowę i pochyliłam tak, że  jego ucho było tuż przy moich ustach.
- Nie pozwalaj sobie Styles.
Odkręciłam się i uśmiechnęłam się cynicznie.
- Kto by pomyślał, że Panna Mason mnie poznała. Radze żebyś była grzeczniejsza bo przestane być miły.
- Serio? Szanowny Pan Styles się obraża ? Jak mi przykro..
Wiedziałam, że przeginam. Złapał mnie za nadgarstek i wyprowadził z clubu. Przycisnął mnie do ściany i spojrzał z wściekłością.
- Słuchaj! Nie radze ze mną zadzierać, do tej pory byłem miły ale to się może zmienić!
- Ta! No dawaj! Uderz mnie! Nie będę miła i potulna tylko dlatego, że tego Ty chcesz!
- Lubie takie zadziory ale przeginasz już. Nie uderzę Cię, przynajmniej na razie.
Widać było,że jest wściekły i stara się uspokoić. Może faktycznie przeginam. no ale on mnie tak niemiłosiernie wkurza... Do tego cały czas mnie trzyma.
- Czy możesz mnie już puścić ? Chcę wrócić do domu..
- Odwiozę Cię.
- Nigdzie z Tobą nie jadę! puść mnie do cholery!
Idiota,kretyn,debil, przerzucił mnie przez siebie i wrzucił prawie do samochodu.
- Odwiozę Cie czy tego chcesz czy nie, podaj adres.
 Podałam mu ulice i jechaliśmy w kompletnej ciszy. Napisałam szybko do Kate o zaistniałej sytuacji. Zanim się obejrzałam byliśmy już pod moim domem. Kiedy chciałam wyjść drzwi dalej były zatrzaśnięte.
- Cholera Styles czy możesz!?
- Nie drzyj się! A małe dziękuję.
Tu pokazał swoje usta. Co za nie wyżyty człowiek. Prędzej się zrzygam niż go pocałuje.
- Nienawidzę Cię gnoju!
- Wzajemnie. Czekam na podziękowania.
- Zapomnij!
Uh..
- W takim razie trochę tu posiedzimy.
- Trudno.
Super, będę siedziała z tym pajacem nie wiadomo ile.. z tyłu na fotelach miał swoją kurtkę rozłożyłam trochę siedzenie i ją ubrałam. On spojrzał się na mnie dość dziwnie i zapytał.
- Co Ty robisz?
- Ślepy jesteś? Idę spać jutro jest szkoła.
Kretyn zaczął się głupkowato śmiać. A ja odkręciłam się i usnęłam..
Naglę poczułam jak ktoś mnie podnosi ale nie miałam siły aby zobaczyć kto to. 
Słyszałam przekręcanie zamka i otwierania drzwi. Byłam tak bardzo zmęczona...
Nagle zostałam położona na łóżku ale jakimś innym niż moje. Bardziej miękkim i tak ładnie pachnącym nim.... Otworzyłam szybko oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej, gdzie ja byłam?
Wstałam i poszłam do kuchni która znajdowała się najbliżej, a tam siedział zielonooki pijąc piwo..
- O wstała królewna.
- Gdzie ja jestem!
- Jesteś u mnie. Nie mogłem znaleźć Twoich kluczy a przecież nie będziesz spała w samochodzie.. Chociaż mogłem zrobić wyjątek.
Cholera przypomniałam sobie, że wrzuciłam klucze do torebki Kate..
- Przeszukiwałeś mnie!?
Podszedł do mnie złapał za biodra i przyciągnął do siebie.
- Cholera Mason, przestań mnie wkurwiać i się uspokój bo nie ręczę ! Dzisiaj nie wrócisz do siebie bo jest późno a ja chce iść spać. Rano sobie pojedziesz i zamknij się już.
Świetnie... Lepiej żebym się już nie odzywała. Ale muszę w czymś spać.
- Daj mi coś do spania.
Odepchnął mnie dość gwałtownie i poszedł do innego pomieszczenia. Po chwili przyszedł ze swoją koszulką i rzucił mi ją bezczelnie.
Już się nie odezwałam, poszłam do łazienki i się przebrałam, Kiedy wróciłam Styles gapił się na mnie jak by chciał mnie co najmniej zjeść.
- Nie gap się tak to irytujące.
- Jestem u siebie i będę robił co będę chciał na przykład to.
Podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.
- Zostaw mnie!
- Spokojnie nie zrobię Ci krzywdy. Chyba, że na prawdę mnie sprowokujesz. A nie radzę.
Cholera. Zaczęłam się trochę bać, ale on położył mnie tylko na łóżku i przykrył.
- Rodzice nie będą źli, że nie wróciłaś do domu?
Zapytał z ironicznym uśmieszkiem. A ja idiotka zamiast go opieprzyć i być silna jak zawsze odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam płakać. Dalej mnie to tak bardzo bolało...
Styles podszedł do mnie i odkręcił mnie gwałtownie do siebie.
- Co jest mała? Czego ryczysz?
No nie wytrzymałam.
- Odejdź !  Zostaw nie! Nic nie wiesz, daj mi spokój ! Po cholerę mnie tu przyprowadziłeś! Mogłeś mnie tam zostawić!
Złapał mnie a ja zaczęłam się wyrywać i krzyczeć, że go nienawidzę. Ryczałam jak małe dziecko w ramionach osoby, która nie dość, że była niebezpieczna to jeszcze jej nie darzyłam sympatią.
Naglę zrobił się dziwnie miły.
-Cii..Kwiatuszku, uspokój się.. Powiedz co się stało.
- Po co? Żebyś znowu sobie jaja robił?
- Przestań! No już powiedz, ulży Ci.
Miał rację, nikomu przedtem nie mówiłam o rodzicach.
- Moi rodzice nie żyją. Matka była ćpunką i zaćpała się na śmierć. Mój Ojciec tak ją kochał, że zostawił mnie i podciął sobie żyły, zadowolony!
Dalej nie wiedziałam co było dalej bo usnęłam..

CDN...

Heeej:) Pod pierwszym nie było żadnych komentarzy.. Bardzo proszę CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Podobał Wam się rozdział? Piszcie co o tym myślicie i czy coś się teraz zmieni?
Buziaki.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 1

Szare życie nastolatki nie jest dla mnie. Od zawsze uwielbiałam się dobrze bawić. Po śmierci rodziców postanowiłam przenieść się do samego środka Londynu. Nazywam się Blair Mason pochodzę z Hiszpanii i mam siedemnaście lat. Dziś jest pierwszy dzień mojej nowej szkoły. Ale jakoś mam to gdzieś, chociaż powinnam się martwić. Ogólnie jestem miła dziewczyną ale nauka sama w sobie mnie nie interesuje.
Było lato, ciepło więc ubrałam się w brązowe spodenki i biały t-shirt. Po dziesięciu minutach byłam już w szkole. Niczym szczególnym się nie różniła, wszędzie ludzie podzielni na grupy.
Kiedy chciałam iść do klasy wpadłam na jakiegoś kolesia.
-Uważaj jak chodzisz!
- Sorki, nie chciałem. To Ty jesteś ta nowa?
- Ta jestem ta nowa.
- Mike jestem.
- Blair..
Dziwny trochę się wydaje ale zobaczymy.
- Jesteś ze mną w klasie, chodź zapoznam Cię z resztą.
A okej..
- Yy.. Dzięki.
Poszliśmy do klasy od razu zauważyłam chłopaka w moim wieku lub starszego z rok o kręconych włosach i zielonych oczach. Dało się wyczuć, że jest typem podrywacza i każda na niego leci. Nie no sorki ja nie. Przecież ja nie potrafię kochać, a raczej nie wierze w prawdziwą miłość.. Od małego matka uczyła mnie, że coś takiego jak miłość nie istnieje, takie rzeczy w bajkach tylko i tym podobne. Tak czy inaczej wiedziałam, że będą z nim problemy.
- Hej słuchajcie to jest Blair.
Każdy popatrzył się momentalnie na mnie a ja skrzywiłam się w grymasie.
- Dzięki za reklamę Mike, dalej sobie poradzę.
Każdy z niewiadomych względów zaczął się śmiać. Przecież nic takiego nie powiedziałam?
Podeszły do mnie jakieś dwie brunetki.
- Cześć jestem Kate
- A ja Lisa.
Uśmiechnęłam się do nich i podałyśmy sobie rękę. i tak przez kolejne pięć minut każdy podchodził i się witał oprócz grupki chłopaków, którzy ciągle się na mnie patrzyli a ten w lokach to już całkiem.
Usiadłam koło tej Kate bo miała akurat wolne miejsce i czekałyśmy na nauczyciela. Postanowiłam skorzystać z okazji i zapytać się o tych cwaniaków.
- Kate? Co to za banda z tyłu?
- Daj spokój, lepiej się na nich nie patrz to taka zgraja łobuzów w szkolę. Właściwie to każdy się ich boi.
O serio...
- Jak mam na nich nie patrzeć jak się gapią a najbardziej ten lokowaty.
- To Harry Styles, na niego to już w szczególności uważaj. Mówią, że kiedyś kogoś zamordował i w ogóle bierze jakieś dragi.
- Mhm, okej.
Nie dane nam było ciągnąć tej konwersacji ponieważ wszedł nauczyciel.
- Witajcie! Ooo Panna Blair Mason. Miło Panią poznać.
- Ee. mi również jest miło?
Lekcja minęła normalnie, siedzieliśmy i słuchaliśmy nudnych wypocin.
Kiedy zabrzmiał dzwonek moje ciało przeszedł dreszcz. Wyszliśmy z klasy i stanęłam z Kate i Lisą przed drzwiami wyjściowymi, tak bardzo chciałam stąd wyjść. 
- Chodźmy stąd proszę..
- Ha ha Ty zawsze tak? Jedna godzina minęła dopiero.
- Uh ale jaka godzina..
Parę metrów od nas szła ta banda..
- Blair uważaj...
- Dobra,dobra luz.
Podeszli do mnie ale pierwszy był ten Styles. Patrzył mi się i przegryzał wargę co chwilę.
Idiota..
-Co chcesz?
Za nim mi odpowiedział obejrzałam się za nim i zerknęłam na Jego kumpli. Oczywiście wiedziałam, że tam są ale czemu ja mam się nie podroczyć?
 -Ups sorry nie zauważyłam Was. Co chcecie?
Ich miny było dosłownie takie jak stado byków widzące czerwoną płachtę. Już mieli coś powiedzieć gdy zielonooki zatrzymał ich gestem ręki.
- Mocna jesteś w tej swojej soczystej buźce.
- Skąd wiesz, że soczysta? Nie próbowałeś więc nie opowiadaj bajek Styles.
Widziałam jak zacisnęłam mu się szczęka, ale zaraz Jego mina przybrała ironiczny uśmieszek.
- W każdej chwili mogę spróbować  Panno Mason.. Serio jesteś taka odważna czy tylko udajesz?
- A co chcesz się przekonać?
Tamci się w ogóle nie odzywali, o rany..
- Owszem kwiatuszku.
- Radze Ci dobrze, nie nazywaj mnie tak!
- Hah będę Cię nazywał jak będę chciał kwiatuszku! A teraz pokaż jaka jesteś odważna.
Widziałam w Jego oczach wyzwanie, szybko przemyślałam co zrobić i podjęłam decyzje. Wyszłam na środek korytarza i krzyknęłam.
- Ludzie! W sobotę, dwudziesta impreza u mnie! Jesteście wszyscy zaproszeni oprócz Stylsa i Jego bandy! O szczegółach poinformuje sms'owo!
Każdy zaczął się cieszyć jak głupi a miny tych palantów zrzedły. Podeszłam bardzo niebezpiecznie blisko loczka, był wściekły.. Szepnęłam mu do ucha.
- Jeden zero bąblu!
- Jak Ty do mnie powiedziałaś !?
Właściwie wpadł w furie no ale cóż... uśmiechnęłam się drwiąco i odeszłam...


Witam Was!!!!! To jest mój drugi blog, mój pierwszy to :
http://mystory-imigation.blogspot.com/
Oczywiście tamten będzie prowadzony jeśli czytelnicy będą tego chcieli... Tu będę próbować z zupełnie inną historią. Bardzo proszę jeśli CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!!
To dla mnie ważne! Postaram się dodawać notki jak najszybciej:))
Buziaki!